Droga do powstania pracowni motyw print, za którą stoi Marcin, jest historią o szukaniu siebie, korzystaniu z szans, które daje życie i podążaniu za nieznanym. Od studiowania filmoznawstwa, przez pracę w reklamie i kulturze, do momentu, w którym pojawiło się marzenie o tworzeniu własnymi rękoma, z dala od komputera.
Praca z linorytem i otworzenie własnej przestrzeni jest wypadkową trzech pasji Marcina – przedmiotów vintage, starej typografii i papieru oraz potrzeby twórczego wyrażania się. Swój plan zaczął realizować w domowym zaciszu, a dziś można go znaleźć w klimatycznej kamienicy w samym centrum stolicy.
Marcin podczas swoich warsztatów pokazuje, że linoryt może być sposobem na medytację i zatrzymanie się. Sam proces twórczy wymaga sporo cierpliwości i skupienia, ale uczestnicy kursu zostają wyposażeni w wiedzę, która pozwala im rozwijać swoje zdolności w domowym zaciszu. Specjalistyczny sprzęt i duże inwestycje finansowe nie są potrzebne, żeby poczuć radość z tworzenia własnymi rękoma.
Znajomi Marcina i uczestnicy warsztatów podkreślają, że to człowiek – entuzjazm, który ma w sobie wiele otwartości na innych i ciągły apetyt na więcej. To właśnie ta gotowość do uczenia się nowego i wiele pasji Marcina sprawiają, że wchodząc do pracowni łatwo poczuć kreatywną aurę. Ściany pracowni zdobią jego prace, a w głośnikach gra muzyka z winyli, o której podczas warsztatów chętnie opowiada. To wszystko może być sporą dawką inspiracji dla innych początkujących twórców. W końcu kto z kim przystaje…